Wybaczam ludziom każdą słabość, bo sama też mam ich bez liku, ale to, że wybaczam nie oznacza, że zapominam… Nie jestem drobiazgowa, nie obrażam się o byle co, trudno mnie zranić bo wierzę w ludzi…
Wciąż z nadzieją wierzę – mimo, pomimo, wbrew i na przekór…
Nie chowam urazy, nie rozpamiętuję goryczy rany, nie szukam winnych, próbuję tylko zrozumieć, co tak naprawdę się stało i dlaczego… I przede wszystkim po co, bo przecież wszystko jest po coś… A potem staram się wyciągnąć wnioski z bolesnej lekcji…bo nie chcę już zawracać…
Jeśli jednak już komuś uda się mnie zranić, wybaczę, będę nawet życzyła mu szczęścia na drogę, ale pójdę w swoją stronę…
Dlatego moja nadzieja co do ludzi nie umiera nigdy, ale niestety, są ludzie którzy dla mnie umarli…
uuuuuuu