Powszechnie utarło się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie…
Ja myślę, że jednak nie tak do końca – zwłaszcza w dzisiejszym świecie, gdzie bardziej liczy się mieć a nie być, gdzie najważniejsze wartości tracą na wartości a przyjaźń tak wielu traktuje jako transakcję wiązaną…
I dla nich właśnie "twoje cierpienie jest pociechą w ich nędznym życiu"…
To osoby, które wszystkie twoje pozytywne wiadomości odbierają bez emocji, milczą lub przykrywają zazdrość, zawiść fałszywym uśmiechem…
Nagle tracą zainteresowanie wspólnym spędzaniem czasu, brakuje nawet z ich strony czasu na rozmowę…
Ale gdy tylko zaczniesz mówić, że coś ci się nie udało, nie wyszło, że jesteś nieszczęśliwy, fałszywy przyjaciel jakoś zawsze się wtedy pojawi obok… Będzie czerpał satysfakcję z twoich potknięć, poprawiając sobie zwyczajnie humor kosztem twoich niepowodzeń czy smutków….
Dlatego przyjaciela tak naprawdę nie poznasz w biedzie, ale po tym, jak będzie reagował na twoje sukcesy i szczęście… Tylko naprawdę prawdziwi będą naprawdę szczerze cieszyć się twoim szczęściem, sukcesem, radością i wspierać cię dalej, bez frustracji i niezadowolenia, bez zazdrości i zawiści…
…od jakiegoś czasu właśnie tak weryfikuję relacje łączące mnie z innymi…
super wpis całkowicie się z tobą zgadzam
dzięki
masakra ale super wpis
to trabda
STereotyp Polaka-nieudacznika
tak to prawda
fajny wpis. Ale nie wszyscy tak pojmują przyjaźń